wtorek, 27 lipca 2010

Pierwszy dzień, albo.... pierwsze dni


O 12.00 obudziło mnie pukanie do drzwi. Okazało się, ze był to Andes. Mój buddy (VP ICX). Wybraliśmy się razem do centrum handloego Galaxy mall. Ogromne i nowoczesne. A że chcieliśmy coś zjeść, to wybrałem sobie tradycyjne danie Indonezyjskie. OSTRE JAK DIABLI. Był to kurczak, RYŻ (który jest tutaj codziennie o kazdej porze dnia i nocy, Jacek B. by się ucieszył) i inne bliżej nieokreślone składniki. Do tego oczywiście PAPRYCZKI CHILI w każdej postaci. Taka kombinacja skutkowała butelką wypitej wody i tym, że przez godzinę ponad byłem czerwony na twarzy. Po lunchu poszliśmy spowrotem do mojego mieszkania (jakeiś 200metrów od centrum) Gdy weszliśmy okazało się, że w GalaxyMall jest również Marta, więc razem z Andes’em wrociliśmy do centrum. Pierwszy raz mogłem wybrac kasę z bankomatu, i udaliśmy się na zakupy Lonely Planet. Ten przewodnik warto mieć ze sobą. 

Zakupiliśmy jeden an pół z Martą (połowa dotyczy kosztów) i było calkeim cacy.kolejnym etapem naszejgo spotkania w 4 osoba (Matra i Intan, Andes i Robert) był posiłek. Ja tylko próbowałem od reszty potraw. No i czas minął dość szybko. Około 17 byliśmy na mieszkaniu spowrotem, gdzie od razu poprosilismy o wodę do picia. No i dostaliśmy napój z róży i wode w dziwnych pojemniczkach. Coś jak kubek plastikowy z trwale przyklejoną n agórze folią i róreczką. Po prostu przebij i pij. Podawane gościom przy wejściu do domku. Dołączył do nas równeiż Andi, czyli mój gospodarz. Okazał się świentym towarzysze do rozmowy J Zwiedzilismy jeszcze jego 2gi dom, albo 2gą częśc domu albo jakkolwiek to nazywać. Po godzinie 
musieliśmy się Andes’em zbierać. Okazało się, że znaleźli dla mnie rodzinkę, u której mam mieszkać. Pojechaliśmy na wywiad. Przytulne mieszkanie (rodzice i 4 chłopaków – najstarszy 25lat, a nie wiem ile reszta). No i wiem już gdzie będę od poniedziałku mieszkał. Jak na razie kożystam z obecnego meiskzania, a w piątek wieczorem, czyli za 2 dni jedziemy na konferencję lokalną AIESEC  SURABAYA. Pewnie będize ciekawie.

Wprost od rodziny pojechaliśmy na Party, co w @Surabaya znaczy zebranie. Czyli w coffee corner 7 praktykantów, 7 @erów i mogliśmy poznać kazdego. Takie spotkanie networkingowe J Mi się podobało. Również dostałem kartę do telefonu, więc jestem już szczęśliwym posiadaczem numeru telefonu Indonezyjsciego, który jest troszkę dłuższy niż Polski. Zebrałem numery do wszystkich praktykantów i @erów i mam kontakt ze wszystkimi. Szkoda tylko, że Marcie nie działa karta, ale nad tym już pracujemy, żeby jednak zadziałała.

Po powrocie prysznic i siedze sobie spokojnie w pokoiku, a tu wpada Andi i wyciąga na mecza J 2 Minuty i jestem gotowy do wyjścia do Downtown. WIELKIE centrum rozrywki, kawiarnie, kluby itp. W jednym miejscu. Przyjemnie tam połazić. Przy lodowatej ebracie kibicuję Hiszpanii (jako jeden z nielicznych) i pod koniec to ja mam okazję do świętowania. 1:0 :D
Tak więc wróciłem do mieszkania o 3 z minutami, a przed 4tą zasnąłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz